15 marca 2020

Jak nie wiadomo o czym gadać, to najlepiej o pogodzie!



W poprzednim wpisie wyglądało, że będzie o pogodzie, a nie było, więc będzie teraz! Wszak Anglicy jak już nie wiedzą, o czym rozmawiać, to rozmawiają właśnie o pogodzie. Bez wątpienia jest to w Anglii temat numer jeden rozmów towarzyskich, ale także biznesowych. Niektórzy nazywają tą tendencję niemal 'obsesją' - rzeczywiście, można powiedzieć, że Anglicy mają obsesję na punkcie pogody! Temat niby nudny, ale koniecznie przeczytaj ten wpis, jeśli chcesz dowiedzieć się:

- dlaczego właściwie oni ciągle rozmawiają o tej pogodzie,
- dlaczego w 2012 r. nastąpiło spowolnienie brytyjskiej gospodarki,
- dlaczego w Anglii nigdy nie było rewolucji (ok, nigdy od XVII wieku),
- co to znaczy, że padają koty i psy.


Na początek garść statystyk. A te mówią, że przeciętny Brytyjczyk wspomina o pogodzie średnio co 6 godzin, co powoduje, że w ciągu całego życia spędzi ok. 6 miesięcy gadając o pogodzie! 70 % Brytyjczyków codziennie sprawdza prognozę pogody (no ok, Polacy też chyba tak robią!), a jedna czwarta populacji rozpoczyna rozmowę od stwierdzenia o pogodzie. Najczęściej jest to 'Lovely day, isn't it?' lub ewentualnie 'Awful day, isn't it?'




Czemu akurat pogoda? To proste - jest to temat bezpieczny, pozwalający 'przełamać lody', w dodatku niemal każdy ma na ten temat coś do powiedzenia (tak jak u nas o zdrowiu), więc istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że zapadnie krępująca cisza. Anglicy, jak wiadomo, są nieco skryci, nigdy do końca nie powiedzą, co tak naprawdę myślą, wiele skrywają za maską uprzejmego uśmiechu, a temat pogody pozwala im tą ich nieśmiałość i skrytość nieco przezwyciężyć. 

Mało tego, ta swego rodzaju 'obsesja' na punkcie pogody kształtuje ich codzienne życie społeczne, ale też gospodarcze czy polityczne! Ponoć w 2011 r. kanclerz George Osborne słabe wyniki gospodarcze przypisywał właśnie pogodzie - wszak zimą 2010 r. spadło najwięcej śniegu od dziesięcioleci. Nie był on oczywiście jedynym politykiem, który problemy ekonomiczne tłumaczył pogodą - również w 2012 r. rzekomo to właśnie pogoda przyczyniła się do spowolnienia brytyjskiej gospodarki. Jak? To proste - z powodu częstych ulewnych deszczy ludzie rzadko wychodzili na zakupy czy do restauracji... 

Niektórzy eksperci nawet sądzą, że to pogoda jest powodem, dla którego w Anglii nigdy nie było poważniejszej rewolucji - umiarkowana pogoda, jaka tam przeważa, oznacza brak ekstremalnych upałów i mrozów, a co za tym idzie, nie występują tam susze czy powodzie, ujemnie wpływające na uprawy i w konsekwencji prowadzące do niezadowolenia społecznego i rebelii. 

Skoro pogoda jest tak ważnym tematem dla Brytyjczyków, oczywisty jest jej wpływ na sztukę i literaturę - chociażby w dziełach Szekspira, u którego najtragiczniejszym wydarzeniom towarzyszą manifestacje sił natury, które uzewnętrzniają się w pogodzie. 




Zrozumiały jest również wpływ tej 'obsesji' na język - wszak mamy tu sporo idiomów związanych z pogodą (dla przypomnienia - idiom to taki zwrot, który przetłumaczony dosłownie zupełnie nie ma sensu, ma za to znaczenie przenośne, metaforyczne), np.:

I'm under the weather - źle się czuję
as right as rain - zdrów jak ryba, jak nowy
I'm snowed under - jestem zajęty, po uszy w robocie
to weather the storm - przetrwać najgorsze
come rain or shine - bez względu na okoliczności
it never rains but it pours - nieszczęścia chodzą parami
for a rainy day - na czarną godzinę
every cloud has a silver lining - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
It was a breeze - to była prościzna, poszło jak z płatka
chase rainbows - porywać się z motyką na słońce
fair-weather friend - fałszywy przyjaciel, taki tylko 'na dobrą pogodę'
I'm on cloud nine - jestem w siódmym niebie

No i oczywiście 'it's raining cats and dogs' - czyli 'leje jak z cebra'! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz