15 kwietnia 2017

Wielkanoc w Anglii (i nie tylko)


W tym czasie królują czekoladowe jajeczka i króliczki, ale oczywiście okres wielkanocny, podobnie jak u nas, zaczyna się dużo wcześniej, wraz z początkiem Wielkiego Postu. Dowiedz się, jakie zwyczaje wielkanocne panują na Wyspach, a przy okazji poznaj kilka słówek angielskich.



Zanim nastanie Wielki Post, czyli Lent, trzeba oczywiście pozbyć się tych produktów, które są w Wielkim Poście zakazane, czyli między innymi jajek. A najłatwiej zrobić z nich… naleśniki, czyli pancakes! Stąd Ostatki w Anglii zwane są niekiedy Pancake Day, choć znana też jest inna ich nazwa - Shrove Tuesday.


Tego dnia królują naleśniki, a w wielu miastach i miasteczkach organizowane są nawet tzw. Pancake Races, czyli wyścigi naleśnikowe! Polegają one na tym, iż grupa zawodników w fartuchach kuchennych biegnie ulicą z patelnią i usmażonym na niej naleśnikiem, a niekiedy nawet zawodnicy muszą owe naleśniki podrzucać i obracać na drugą stronę. Oczywiście całości towarzyszy dobra zabawa i kupa śmiechu!




Na drugi dzień nie jest już oczywiście tak wesoło, gdyż jest to Ash Wednesday, czyli Środa Popielcowa. Tego dnia, podobnie jak i u nas, należy iść do kościoła, aby kapłan posypał nam głowę popiołem na znak pokuty. I tak rozpoczyna się Lent.


Jak wiadomo, w tradycji chrześcijańskiej trwa on 40 dni (choć podobno w Etiopii przed Wielkanocą poszczą nawet 55 dni!). Na tydzień przed Wielkanocą nadchodzi Palm Sunday, czyli Niedziela Palmowa, która rozpoczyna Holy Week (Wielki Tydzień).


Bardzo znaczący w tym tygodniu jest Wielki Czwartek, czyli Maundy Thursday, upamiętniający Ostatnią Wieczerzę (the Last Supper). Tego bowiem dnia monarcha brytyjski podczas mszy osobiście wręcza tzw. Maundy Money. Są to specjalnie przygotowywane co roku na tę okazję monety, którymi królowa obdarowuje tyle osób, ile aktualnie ma lat (również równowartość monet wynosi tyle, ile lat ma monarcha), przy czym Maundy Money dostaje tyle samo mężczyzn, co kobiet.


Oznacza to, że w tym roku 91 mężczyzn i 91 kobiet otrzymało z rąk Elżbiety II Maundy Money, gdyż tyle właśnie lat ma aktualnie królowa. Nie są to przypadkowe osoby, każda z nich bowiem przysłużyła się w jakiś sposób dla kraju, kościoła lub lokalnej społeczności. To zresztą przedstawiciele tych lokalnych społeczności typują co roku kandydatów do otrzymania tej niecodziennej ‘jałmużny’.


Zwyczaj ten pochodzi jeszcze z czasów średniowiecza, przy czym początkowo monarcha wręczał poddanym podarki, dodatkowo obmywając im stopy (zwyczaju tego zaniechano w 1688 r). Historycznie ceremonia, na której było wręczane Maundy Money zawsze miała miejsce w Opactwie Westminsterskim w Londynie (Westminster Abbey), jednak królowa Elżbieta II na początku swojego panowania ustanowiła zasadę, iż uroczystość ta co roku będzie odbywać się w innym opactwie lub katedrze w Anglii (w tym roku miała miejsce w katedrze w Leicester).


Kolejnym dniem Wielkiego Tygodnia jest Good Friday, który jest dniem wolnym od pracy. Oczywiście poza tym faktem nie ma w nim nic dobrego, gdyż upamiętnia on crucifixion, czyli ukrzyżowanie. Przypuszcza się, iż początkowo nazwa tego dnia brzmiała God’s Friday, następnie zaś mylnie przybrała brzmienie Good Friday, i tak już zostało.


Tego dnia popularne są słodkie bułeczki z krzyżykiem, zwane hot cross buns. Oprócz Wysp Brytyjskich jada się je również w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, Indiach, Południowej Afryce i w niektórych częściach Ameryki. Co ciekawe, w Anglii istnieje kilka przesądów związanych z tym tradycyjnym przysmakiem. Podobno hot cross buns upieczone w Wielki Piątek nie zepsują się przez cały kolejny rok, a ich zawieszenie w kuchni ma chronić przed pożarem oraz zapewnić doskonałą jakość wszelkich wypieków. Inni radzą je zachować w celach medycznych - kawałek tej bułki zjedzony przez chorego ma ponoć pomóc mu w powrocie do zdrowia. Hot cross buns miały także chronić okręt przed zatonięciem!


W Wielkiej Brytanii nie ma tradycji święcenia pokarmu w Wielką Sobotę, czyli Easter Eve lub Holy Saturday. Jest to raczej czas ulicznych festiwali lub wyjazdów za miasto.


W Niedzielę Wielkanocną zaś, czyli Easter Sunday, od rana dzieci biorą udział w zabawie zwanej Egg hunt, czyli szukają czekoladowych jajeczek ukrytych przez rodziców w domu bądź ogródku. Wygrywa oczywiście osoba, której uda się znaleźć najwięcej czekoladowych przysmaków. Publiczne egg hunt organizowane są również w wielu miejscach w miejskich parkach (podobnie zresztą dzieje się we Francji czy w Niemczech, natomiast we Włoszech podobno szuka się jajeczek ukrytych w ogromnym stogu siana ustawionym na głównym placu miasta).




Inną popularną zabawą wielkanocną, jest tzw. egg rolling. Jajka toczy się ze wzgórza lub po równinie np. łyżką, a wygrywa osoba, której jajko ‘doturla się’ najdalej, bez zbicia skorupki. Zwyczaj ten jest popularny zresztą także w USA, gdzie na trawniku przed Białym Domem tradycyjnie co roku w Poniedziałek Wielkanocny organizowany jest egg roll, a towarzyszą mu również inne atrakcje, np. przemówienia czy pokazy artystycznie pomalowanych jajek.




A skoro już mowa o Ameryce, nie można zapomnieć o Easter Parade, która obecnie organizowana jest już w wielu miastach, choć najbardziej znana jest ta na na Fifth Avenue w Nowym Jorku. Zwyczaj ten pochodzi z połowy XIX w., kiedy to po mszy przedstawiciele elit ‘paradowali’ Piątą Aleją w swoich najnowszych i najmodniejszych ubiorach, a dla mniej zamożnych była to okazja do podpatrzenia najnowszych światowych trendów w modzie. Dzisiejsi uczestnicy parady również starają się wymyślać niecodzienne ubiory na tą okazję, przy czym najpopularniejszą częścią stroju są wymyślne kapelusze.


Ostatni dzień tego okresu, czyli Easter Monday, jest również dniem wolnym od pracy, chociaż sklepy są już z reguły otwarte i kuszą klientów wiosennymi wyprzedażami. Ci, którzy nie mają ochoty na zakupy, z reguły wykorzystują ten dzień na odwiedziny u znajomych i rodziny, lub po prostu na odpoczynek.


I na koniec jeszcze jedno słówko, zasadnicze, które zresztą cały czas przewijało się we wpisie, a mianowicie Easter, czyli Wielkanoc. Nazwa pochodzi od imienia anglosaskiej bogini Eostre, która była boginią wiosny, płodności i świtu. Jej towarzyszem był zresztą zając, stąd popularność zajączka, czy też króliczka, wielkanocnego, czyli Easter bunny.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz