17 maja 2017

Jak to jest z tą nauką?

Przyszło nam żyć we wspaniałych czasach! W czasach, w których mamy niesamowicie łatwy dostęp do wszystkiego - do informacji, wiadomości, rozrywki… Wystarczy włączyć komputer, tablet czy komórkę, ‘odpalić’ internet - i już! Dzięki różnym ‘inteligentnym’ urządzeniom nie musimy się też specjalnie trudzić przy prowadzeniu domu - pralka sama pierze, odkurzacz sam jeździ, thermo-coś tam sam gotuje… Nie wkładamy więc wiele wysiłku w nasze codzienne życie, wszystko mamy podane na tacy.


Podobnie w szkole - wielu nauczycieli z pewnością przyzna mi rację, że uczniowie przestali się wysilać - zadowalają ich tróje, a nawet dwóje, pouczą się trochę przed klasówką, a potem i tak wszystko zapomną, ewentualnie ‘bimbają’ przez cały rok szkolny, a potem, przed końcem semestru czy roku szkolnego, hurtowo poprawiają oceny. Czasem też wysyłają rodziców, aby ci wpłynęli nieco na panią, która ‘się uwzięła’ na ich syna czy córkę. Naprawdę!

Niestety, takie podejście nie przynosi pozytywnych rokowań na dalszą przyszłość. Jak przekonuje Peter C.Brown i inni autorzy książki “Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się”, a także Benedict Carey w “How We Learn”, aby nauka była trwała i przynosiła pozytywne efekty, musi przysparzać trudności! Jedynie proces uczenia się, w którym napotykamy na jakieś przeszkody, i który jest żmudny i długotrwały, zmienia struktury mózgu, wprowadza w nim nowe połączenia, powodując utrwalenie nowej wiedzy.

Nie raz przez godzinę, ale trzy razy po 20 minut!
W myśl tej zasady, nauka musi też być regularna - najlepiej codziennie po trochu uczyć się i utrwalać już zdobytą wiedzę. Jest to o wiele skuteczniejsze, niż zrobienie sobie jednej długiej sesji nauki w wieczór poprzedzający klasówkę (czy egzamin maturalny ;-)



Każda umiejętność, abyśmy mogli osiągnąć w niej jaką taką biegłość, wymaga regularnego ćwiczenia i powtarzania. Przypomnij sobie, jak uczyłeś się kopać piłkę. Skakać na skakance. Mówić, czytać, pisać, dodawać, mnożyć… Jeździć na rowerze.

I tak jest dokładnie ze wszystkim! W innym artykule pisałam o tym, że zdobywanie nowej wiedzy można porównać do wydeptywania ścieżki w lesie. Przeczytaliśmy czy usłyszeliśmy o czymś raz - czyli raz przeszliśmy przez krzaki tam, gdzie nie ma ścieżki. I tyle - czy wytyczyliśmy nowy szlak? Zdecydowanie nie! Ale gdy tą nową wiedzę utrwalimy, powtórzymy ją sobie dziś, jutro, za tydzień, miesiąc - czyli przejdziemy naszą ścieżką jeszcze raz, i jeszcze, i ponownie, powstanie piękny, trwały szlak - w naszych strukturach mózgowych. Bez tego nowy materiał trafi co najwyżej do pamięci krótkotrwałej, skąd łatwo i szybko wyleci...



Iluzja wiedzy, czyli o wielokrotnym czytaniu
Uwaga - według wspomnianych autorów, nieskuteczna jest też nauka polegająca na wielokrotnym czytaniu danego materiału - daje nam ona zaledwie iluzję wiedzy (przeczytałem 5 razy - chyba umiem). Otóż zamiast tego, około 60-70 % czasu poświęconego na naukę powinno być przeznaczone na powtarzanie z pamięci tego, o czym przeczytaliśmy. Podczas przywoływania z pamięci mózg dokonuje nowej konsolidacji zapamiętanych treści, co wzmacnia ich związki z wiedzą nabytą wcześniej.

Warto też po każdym przeczytanym fragmencie tekstu zadać sobie kilka sprawdzających pytań - jaka była jego główna myśl? Jak wiąże się to z wiedzą, którą już posiadam? Jakie jeszcze inne przykłady na to mogę podać? Jakie jeszcze inne szczegóły zapamiętałem?



Uwaga - specjaliści radzą także uczniom, aby co wieczór poświęcili 10 minut na przypomnienie sobie i spisanie na kartce tego, czego się w danym dniu nauczyli (np. w szkole, na wykładzie, ćwiczeniach, itp.). Spowoduje to oczywiście utrwalenie owej wiedzy, ponowne ‘przejście ścieżką’. Dodatkowo, po tym, jak porównamy nasze zapiski z notatkami ze szkoły, będziemy wiedzieli dokładnie, na co musimy zwrócić szczególną uwagę (gdyż tego nie pamiętaliśmy).

Jeszcze lepiej byłoby zrobić sobie test jeszcze przed nauką czy przed wykładem - przygotuje nas to niejako na nową wiedzę, da jej ogólny obraz.

Napiszę to słowo 100 razy… - i co z tego?
Ponadto, wspomniani autorzy przekonują (i podają na to liczne przykłady przeprowadzonych eksperymentów), że tzw. skomasowane ćwiczenia (czyli ćwiczenie przez dłuższy czas tego samego - czy to w sporcie, czy w grze na instrumencie, w nauce matematyki, języka obcego - czegokolwiek) nie mają tak naprawdę sensu. Owszem, wykonując je szybko widzimy postępy, jednakże są one iluzoryczne - gdy przejdziemy do kolejnego ćwiczenia, po pewnym czasie okaże się, że z tego poprzedniego tak naprawdę niewiele już pamiętamy.

Znacznie skuteczniejsze (bo wprowadzające pożądane trudności w nauce!) są ćwiczenia przemieszane i zróżnicowane - czyli np. raz forehand, raz backhand, raz jazda na łyżwach do przodu, za chwilę do tyłu, trochę Past Simple, trochę Present Perfect… plus przerwy w nauce. Mimo iż przy takim podejściu odnosimy wrażenie, iż nasza nauka jest mniej skuteczna, włożony wysiłek prowadzi do trwalszego zapamiętania i umożliwia bardziej różnorodne zastosowanie nowej wiedzy w okolicznościach, które mogą pojawić się w przyszłości.

Nie pamiętam!
A co z zapominaniem? Wszak jest to oczywista trudność w nauce, która, uwaga - bardzo nam pomaga! Naprawdę! Okazuje się (i każdy z pewnością może sobie przypomnieć różne przykłady z własnego życia), że kiedy zapomnimy dany materiał i musimy się go nauczyć na nowo, to nie dość, że tym razem pójdzie nam szybciej, to w dodatku pamiętamy go już trwalej.

A zatem nie zrażajmy się trudnościami, jakie napotykamy w nauce - im więcej wysiłku w nią wkładamy, tym lepiej!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz